Wrześniowy pęd.
Jeszcze niedawno układałam grafik, rozpisywałam cały plan działania na nowy sezon naszej szkoły tańca, a tu już mamy październik! Gdzie ten wrzesień uciekł? Nie wyobrażam sobie jak szybko musiał minąć wszystkim rodzicom, którzy przez cały wrzesień próbowali z pewnością ogarnąć cały system zajęć dodatkowych swoich pociech, no i swoich gdzieś tam przy okazji także. Ale skoro ten wrzesień tak szybko minął to chyba też znak, że wcale nie był jakiś zły, prawda? Te miesiące, w których coś niefajnego się wydarzyło mam wrażenie, że ciągnął się w nieskończoność, a wrzesień? Minął tak jak przypuszczałam, według planu. Wróciłam wraz z Ł. do normalnego porządku dnia, a więc do południa odpoczynek, praca przy komputerze, załatwianie jakiś drobnych spraw, a później praca. Naprawdę ponownie zdałam sobie sprawę jaka fajna jest ta nasza praca! Teraz, gdy moja recepcja wygląda nareszcie jak chciałam, o czym więcej przeczytasz
TU i
TU to totalnie przychodzę do pracy z uśmiechem na twarzy! Oprócz tego, że daje nam możliwość spełniania się w tym, co lubimy, to jeszcze spędzamy czas praktycznie 24 godziny na dobę dzień w dzień razem! Baaa! Jeszcze się nawet nie pozabijaliśmy, chociaż bywają chwile grozy ale wtedy wracamy do naszego mieszkania (które w
TEJ, wrześniowej odsłonie wygląda chyba naaaajlepiej) i jednak pomimo wszystko nadal doceniamy to, co mamy i to chyba w tym całym pędzie jest najpiękniejsze, ta chwila oddechu, w swoich własnych czterech kątach z ukochaną osobą obok :)