Nasz urlop na Malcie był totalnie spontaniczny, nieplanowany, a decyzję o locie właśnie w tym kierunku podjęliśmy chyba w Wigilię. Zaraz po Świętach mieliśmy lecieć w totalnie inne miejsce, ale również zaczynające się od tych samych liter, bo miałyby być to Malediwy. Jednak tak totalnie rozłożyły nas choroby, a nasze organizmy po były tak osłabione, że podjęliśmy decyzję aby to przełożyć na inny termin. Baliśmy się skomplikowanego, długiego lotu i tego jakbyśmy się mogli czuć po takiej podróży. Bezpieczniej było odczekać parę dni, wzmocnić się i wylecieć później w miejsce, które jest po prostu bliżej. Chyba pierwszy raz podjęliśmy tak bardzo kierowaną głową, a nie sercem decyzję, ale teraz absolutnie nie żałujemy! Malta totalnie nas w sobie rozkochała!
Ten urlop był nie tylko alternatywą na spędzenie sylwestra, ale także był to urodzinowy wyjazd Łukasza. Z założenia miał być totalnie na luzie, bez większych planów, bez listy co musimy zobaczyć, na zasadzie wstajemy rano i decydujemy, co mamy ochotę dziś robić, a właściwie solenizant decyduje :)
Spakowani w podręczne bagaże ruszyliśmy w stronę słońca. Malta o tej porze roku jest piękna i idealna do zwiedzania. W ciągu dnia mamy około 20 stopni, gdy zajdzie słońce warto na wieczory zabrać coś cieplejszego.
Wybraliśmy hotel, który urzekł nas swoim położeniem na wzgórzu, dzięki czemu cieszyliśmy się pięknym widokiem na pobliskie wysypy Camino oraz Gozo zaraz po przebudzeniu (warto wybrać pokój właśnie z widokiem na morze). Hotel VIU57 jest w miejscowości Mellieha, a z lotniska dotrzeć do niego można autobusem X1.
My przez cały nasz pobyt korzystaliśmy właśnie z ogólnodostępnej komunikacji. Bez problemu dotrzecie w każde miejsce właśnie autobusem, przystanków jest mnóstwo, jedynie trzeba się czasem uzbroić w cierpliwość, bo rozkład jazdy, a rzeczywiste godziny są dość rozbieżne :) My jeszcze na lotnisku znaleźliśmy stanowisko Tallinja i kupiliśmy 7 dniowe bilety, po 21 Euro/os. dzięki którym mamy nielimitowane przejazdy zarówno na Malcie jak i na Gozo. Warto również od razu pobrać ich aplikację o tej samej nazwie, w której możemy na bieżąco sprawdzać rozkłady i trasy autobusów. Pamiętajcie też aby na przystanku machnąć ręką do jadącego autobusu, jeżeli to właśnie na niego czekacie i aby w autobusie wcisnąć stop przed przystankiem, na którym chcecie wysiąść.
Mellieha
Bardzo się cieszę, że zdecydowaliśmy się właśnie na tą miejscowość jako nasze miejsce zamieszkania na te 7 dni. Jest ona dość rozciągnięta, od wjazdu wita nas ta bardziej nowoczesna część, ale im bliżej morza robi się bardziej uroczo. Nasz hotel mieścił się dosłownie 2 minuty spacerkiem od pięknego placu z Parish Church, do którego przyjeżdża mnóstwo turystów. Wieczorem było tu jeszcze bardziej klimatycznie, bo uroku dodawały wszelkie świąteczne dekoracje. Oprócz tego znajdziecie tu restauracje z pysznym, lokalnym, świeżym jedzeniem. Zjecie w nich pyszne śniadania, obiady, kolacje, desery, napijecie się pysznej porannej kawy, popołudniowego drinka czy wieczorem gorącej czekolady. Nasze 3 ulubione: Villager by Munchies, Tal-Puzzu, II-Bottegin.
Mellieha Bay
Na piękną, dużą piaszczystą plażę dojdziecie pieszo lub dojedziecie autobusem. Uwielbialiśmy tu spędzać poranki z pyszną kawą na wynos w ręce, błękitem wody przed oczami i dźwiękiem szumu fal. Tu też znajduje się bardzo klimatyczne miejsce tuż nad brzegiem morza z pięknym widokiem, rewelacyjną muzyką i pysznym jedzeniem- Blu Beach Club. Uwielbialiśmy rozsiadać się na wygodnych sofach i po prostu rozkoszować się chwilą. Mają tu wyborne pizze, świeże owoce morza, przepyszne sushi, a drinki również te bezalkoholowe to poezja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz